Kilka dni temu wróciłam do domu po tygodniowym pobycie na wolontariacie w Espinosie w Hiszpanii. Tego wyjazdu z pewnością nie zapomnę do końca życia. Pozwolił mi on poznać ludzi z innych krajów i kultur, sprawdzić moje umiejętności językowe, zwiedzić wiele ciekawych miejsc w Hiszpanii, ale także rozwinąć moją relację z Panem Bogiem.
Pamiętam jak wiele wątpliwości miałam przed wyjazdem. Nie wiedziałam czy znajdę sobie przyjaciół i czy się z nimi dogadam. Jednak na miejscu okazało się, że cały ten stres był całkowicie niepotrzebny, bo od pierwszego dnia zyskałam mnóstwo nowych koleżanek z Polski, Hiszpanii, a także Francji. Dzięki tym osobom praca, którą wykonywałyśmy w ramach wolontariatu, pomagając siostrom porządkować teren Domu Misyjnego, stawała się bardzo przyjemna.
Codzienne, poranne rozważania w kaplicy skłaniały mnie do refleksji na ważne tematy. Bardzo podobało mi się wspólne śpiewanie piosenek w kaplicy rano i wieczorem. Tak zaczynaliśmy i kończyliśmy każdy dzień. Jedna z nich wyjątkowo wpadła mi w ucho i dzięki niej zrozumiałam, że nie jestem na tym świecie przez przypadek, że, zgodnie z tegorocznym mottem, zostałam tu posłana przez Boga na misję (,,You are made for a mission, you are made for great things”).
Liczne wycieczki organizowane przez Siostry popołudniami, do okolicznych miast, w tym także do Madrytu pozwoliły mi zobaczyć jeden z wielu magicznych zakątków świata, który od zawsze chciałam odwiedzić.
Z całego serca dziękuję Bogu i Siostrom, ze mogłam przyjechać do Espinosy i poznać tych wszystkich niesamowitych ludzi. Mam głęboką nadzieję, że uda mi się tam wrócić za rok.
Alicja
Dodaj komentarz