Misje Peru – Mając niewiele, można dać drugiemu człowiekowi na prawdę wiele.

Cześć! Jestem Natalia, mam 20 lat.

Jak to się stało, że znalazłam się na misjach w Peru?

Podczas pewnej rozmowy w rodzinnym gronie wspomniałam, że teraz chciałabym odwiedzić jakiś kraj Ameryki Południowej, ale może niekoniecznie tylko pod kątem podróży i zwiedzania, ale też po to by podjąć się czegoś, co miałoby pomóc lokalnym mieszkańcom. Po jakimś czasie ciocia wysłała mi link do strony, na którą wpadła w internecie, gdzie można było zapisać się na te misje.

Pomysł i cała inicjatywa bardzo mi się spodobała, więc wysłałam zgłoszenie. Co było potem?
Od stycznia zaczęłam brać udział w prowadzonych przez siostry, organizacyjnych i przygotowujących do wyjazdu spotkaniach. W marcu odbyło się spotkanie integracyjne na żywo, gdzie miałam okazję poznać wszystkich uczestników misji i zawrzeć pierwsze znajomości. Mam wrażenie, że od początku byliśmy bardzo zgraną grupą, co przełożyło się na ogrom pomysłów i planów na sposoby pomocy w Peru. W jakich wolontariatach brałam udział?

Najbardziej zapadły mi w pamięć lekcje, które prowadziliśmy w szkole w Limie. Opowiadaliśmy nie tylko o polskich tradycjach i o tym jak wygląda nasze życie w Polsce, ale próbowaliśmy dać młodzieży cień nadziei na lepsze życie, dodać odwagi i determinacji, by walczyć o swoje marzenia i cele. To wszystko, dlatego, że w Peru, aby móc studiować, czy nauczyć się zawodu, trzeba zapłacić sumy, na które zwykłych ludzi po prostu nie stać. Ludzie, utrzymują się z tego co zarobią z dnia na dzień, głównie sprzedając na ulicach. W dzielnicy, w której pomagaliśmy mieszka się bardzo biednie, a domy na wzgórzach to często ułożone kilka blach lub płyt pilśniowych, brak kanalizacji, prąd podciągnięty z niżej położonych zabudowań i zbiorniki na deszczówkę. Nadal zdarza się, że dziewczynki w wieku 13-15 lat wychodzą za mąż, a w klasach, w których mieliśmy zajęcia kilkoro 16-letnich chłopców miało w niedługim czasie zostać ojcami.

W ramach wolontariatu współprowadziłam także zajęcia dla seniorów w miejscowym INABIFie. Każde zajęcia prowadziliśmy w innej tematyce np: walka o niepodległość czy Boże narodzenie, dzieliliśmy się doświadczeniami i historią, śpiewaliśmy, a nawet uczyliśmy polskiego alfabetu (co było dla seniorów bardzo zabawną lekcją).

Oprócz wyżej wymienionych pomagałam także w Hospital del Nino, gdzie prowadziliśmy zajęcia plastyczne dla hospitalizowanych dzieci. Miałam także okazję jako studentka kierunku lekarskiego spędzić kilka dni na oddziale, gdzie pod okiem Dr Jaime Pezo mogłam poznać realia peruwiańskiej ochrony zdrowia i rzadkie dla Europy przypadki kliniczne. Popołudniami odwiedzaliśmy miejscowe rodziny roznosząc Eucharystię, a także paczki z ubraniami i żywnością dla potrzebujących, dzięki temu mieliśmy okazję na dłuższą rozmowę. W weekendy poza przygotowywaniem materiałów na kolejne dni, często braliśmy udział w spotkaniach  z młodzieżą, prowadziliśmy zajęcia dla bierzmowanych, czy organizowaliśmy polsko-peruwiańskie wieczory kulturowe, podczas których mogliśmy nauczyć się tradycyjnych tańców i przeżyć prawdziwą imprezę w stylu latino i rytmach bachaty!

Co dał mi wyjazd na misje?

Przede wszystkim pozwolił docenić to co mam i jakie możliwości rozwoju daje mi życie w Polsce. Mogłam normalnie chodzić do szkoły podstawowej, nie musiałam pracować by pomagać w utrzymaniu rodziny. Mogę uczęszczać na darmowe studia,  a rodzice mają możliwość mnie utrzymywać. Mam co jeść, mam dach nad głową i mam kochającą rodzinę. Żyję w bezpiecznym kraju – nie muszę się martwić o napady z bronią, które w Peru są na porządku dziennym.

Wyjazd był dla mnie także formą wyciszenia, odłożenia social mediów na bok, skupienia się na innych  ludziach. Pokazał także to, że mając niewiele, a także nie znając języka (jestem przykładem na to, że osoby nie znające hiszpańskiego także poradzą sobie na misjach!), samą obecnością, dobrym słowem, czy uściskiem można dać drugiemu człowiekowi na prawdę wiele.

Izabela.finkMisje Peru – Mając niewiele, można dać drugiemu człowiekowi na prawdę wiele.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *